wtorek, 7 marca 2017

„Alcatraz kontra Bibiotekarze” - tom 1 „Piasek Raszida”


*RECENZJA NAUCZYCIELA*
POLECA NAUCZYCIELKA  JĘZYKA ANGIELSKIEGO MAŁGORZATA

Nazywam się Alcatraz. Alcatraz Smedry. […] I dlatego uznałem, że moi rodzice musieli mieć spaczone poczucie humoru. Inaczej dlaczego mieliby wybrać nazwę najbardziej osławionego więzienia w dziejach USA na imię dla dziecka?”

Alcatraza poznajemy w dniu jego trzynastych urodzin, kiedy to „niechcący” podpala kuchnię swoich przybranych rodziców. Dlaczego „niechcący”? Już Wam o tym piszę. Chłopiec jest sierotą i bardzo często zmienia rodziny zastępcze, gdyż jest chodzącą katastrofą – psuje wszystko czego dotknie od zwykłych klamek przez trofea sportowe aż do luksusowych samochodów. Nic więc dziwnego, że każda następna rodzina się go „pozbywa”. W dniu trzynastych urodzin nasz bohater otrzymuje tajemniczą paczkę z tytułowym piaskiem, który jeszcze tego samego dnia zostaje skradziony. I tak zostajemy wspólnie z chłopcem rzuceni w wir niezwykłej przygody. Na scenę wkraczają dziadek chłopca, dwaj kuzyni i rycerz Bastylia. To oni informują go, że świat kontrolowany jest przez złych Bibliotekarzy, którzy pragną władzy absolutnej. Czy nasi bohaterowie odzyskają piasek, jaką ma on moc, czy psucie rzeczy pomoże bohaterom i jaką prawdę ukrywają przed światem Bibliotekarze?

Brandon Sanderson jest pisarzem znanym szczególnie starszym i dorosłym wielbicielom fantastyki. Jego wyobraźnia, tworzenie nowych światów oraz słów i zwroty akcji już niejednemu czytelnikowi zafundowały tzw. „zbieranie szczęki z podłogi”. Całą historię poznajemy z perspektywy tytułowego bohatera, którym okazuje się sam autor (przed lekturą książki wato przeczytać informacje na jej skrzydełkach :-) ). To co Alcatraz na początku książki uznaje za katastrofę okazuje się niezwykłym talentem. Każdy bowiem w rodzinie Smedry ma jakiś talent – dziadek się spóźnia, kuzyn Sing potyka a kuzyn Quentin mówi bez sensu. W trakcie całej przygody (która trwa AŻ jeden dzień) na scenę wkraczają m.in. gadające dinozaury, ożywione książki, magiczne soczewki, samoprowadzące się samochody. Wszystko to jest tylko małą częścią wielkiej niewiedzy, w jakiej żyje nie tylko nasz bohater ale i wszyscy ludzie. Czytając książkę ma się wrażenie, jakby autor siedział obok czytelnika i opowiadał mu tę historię osobiście. To, co dostajemy w pierwszym tomie przygód Alcatraza, powoduje, że zaczynamy wątpić w otaczający nas świat i zadajemy sobie pytanie: „Czy aby rzeczywiście nie żyjemy w Matrixie?”
Polecam wszystkim starszym fanom fantastyki (12+), którzy nie boją się fikcji na najwyższym poziomie. 

PS. Książka zawiera również rewelacyjne ilustracje, które wzbogacają całą historię.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękujemy za komentarz. Zostanie dodany po zatwierdzeniu przez administratora.